Najnowsze komentarze
Stasiek811 do: Wyjazd na miasto
Intercom to destruction ,wypietrol...
Grożnie to brzmi. U nas 4/5 godzin...
Wystarczy napisać "instruktor" :) ...
Głodnemu chleb na myśli... Nie byn...
polski smiec do: Wyjazd na miasto
Spoko dziewczyna pisze,wyrobi sie....
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

15.08.2014 23:15

Autostrada

Uwielbiam jedźić autostradą... Samochodem. Myślałam, że to frajda także dla motocyklistów...

Po 3 dniach bólu brzucha ze stresu w końcu nadszedł ten dzień. Nie mam pojęcia dlaczego... Próbowałam sobie tłumaczyć tym, że Daniel jak i każdy inny Instruktor właściwie nic nie może zrobić. Bo jeśli ja (albo inny kierowca na drodze) w jakimś momencie zrobię jakiś głupi błąd, który spowoduje, że znajdę się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, to właściwie co on może zrobić? Przyglądać się i ewentualnie pogadać przez interkom... Jeśli jestem w błędzie niech mnie ktoś oświeci. Ja bym na ich miejscu nie potrafiła być. Po pierwszej jeździe padłabym na zawał. Jednakże stres przeszedł w mgnieniu oka, jak tylko usiadłam na motocykl. Ból przeszedł jak ręką odjął. Chwila przez miasto i znalazłam się najpierw na ulicy z dwoma pasami, które prowadziły na atostradę. Niemcy:D Każdy zna opowieści o tych jakże przecudownych autostradach ciągnących się w szerz i wzdłuż Niemiec, gdzie jak wiadomo nie ma ograniczeń. Raj dla motocyklistów... Czyżby?

W momencie jak wjechałam na autostradę Daniel mi przez interkom powiedział "Marlena, jesteśmy na autostradzie, przyspiesz!". Spojrzałam na licznik i zamiast oczekiwanych 120 kmh zobaczyłam 70... Zwątpiłam. Była ładna pogoda... Trochę chmur, ale ciepło... Tylko ten wiatr... Ten wiatr sprawił, że nie miałam pojęcia, że tak wolno jadę... Samochody, cieżarówki, tiry, a ja? Hah ja byłam tym najmniejszym uczestnikiem ruchu. Przyspieszyłam do 100kmh... To był max co mogłam z siebie dać, bo czułam się tak, jakby mnie miało zaraz zwiać z tego motocyklu. Chociaż nie miałam większych problemów, żeby się utrzymać. Po prostu... Wzięłam się skuliłam na tej maszynie, żeby trochę osłonić się przed wiatrem, a ten motocykl nie ma szybki przedniej. Hah ale nawet przez chwilę jechałam drugim pasem, żeby wyprzedzić tira.

Ogólnie jechaliśmy w kierunku Taunus (dla nieznających okolicy to góry przy Frankfurcie nad Menem), więc zjechaliśmy w końcu z autostrady na drogi krajowe, wojewódzkie czy jakkolwiek to nazwać po polsku. Muszę powiedzieć, że jak jadę autem, to nie bardzo lubię po takich ulicach jeździć... Ciasno tu i w ogóle hah. I zakręciki:D Tu mi się podobało. W lewo w prawo itd... Do chwili gdy konkretnie grzmotnęło, aż się do góry popatrzyłam. Po niecałych 10 minutach nadeszła ściana deszczu. Zero widoczności, krople na wizjerze i jeszcze zaczelo mi parowac od srodka. W tym momencie znalazłam się przed zakrętem, dozwolona prędkość 60kmh i auto wyjeżdzające zza zakrętu. Najgorszy był ten brak widoczności... Po jakichś 20-30 minutach przestało padać. Daniel powiedział, że jeśli chcę, to mogę zjechać gdzieś przerwę sobie zrobić. Po co?? I tak byłam cała mokra. Zastanawiam się, czy jeszcze grad nie padał, bo konkretnie bolało jak uderzało we mnie. Pokazałam mu ręką, że jedziemy dalej. Jechaliśmy przez lasy, miasta.. Rondo było najlepsze:D Nie zrozumiałam, w który zjazd mam zjechać:D w pierwszy hah Daniel skomentował to tylko tak: No w kółko też możemy pojeździć. To sobie zrobiłam całe kółeczko na rondzie heh W pewnym momencie było zwężenie drogi z dwóch pasów na jeden to jakiś samochód znalazł się między mną a moim instruktorem. Niby niewielka różnica, a jednak.. Zaczęłam jechać tak jakby Daniela tam w ogóle nie było, jakbym była zdana wyłącznie na siebie. I jeździłam lepiej heh. Nie mówił mi przy każdym zakręcie kiedy mam bardziej kiedy słabiej przyciskać kierownicę, a mimo to i tak to dobrze robiłam. Gdzieś tam dalej musiałam się zatrzymać na światłach... Ręki prawej nie czułam już... Temperatura, woda i jedna pozycja dla dłoni to masakra... Próbowałam ją trochę rozruszać, ale nie bardzo miałam na to czas, bo zaraz się zapaliło zielone światło i trzeba było ruszać. Przejechałam skrzyżowanie, zmieniłam na drugi bieg i heh chciałam poprawić prawą dłoń, żeby choć troszkę było wygodniej. Jak przycisnęłam gaz to aż mi tylne koło zaczęło się ślizgać:D haha a co Daniel na to powiedział? Że właśnie tak mam dodawać gaz:D

Później, gdy znowu wjechałam na autostradę nie było już tak źle:D Ogólnie nie wiem, czy się bałam wcześniej dodawać gaz czy coś, ale przestałam. Zaczęłam jeździć tak jakbym jechała samochodem. Daniel znikną mi z pola widzenia za samochodem za mną. Tam gdzie były wjazdy na autostradę, zjeżdzałam na drugi pas, żeby im miejsce zrobić na wjazd. Jak dotarliśmy już do miasta, przejechałam przy znaku z 57 kmh zamiast 50.... No naprawdę różnica... Po prostu nie hamowałam tylko pozwoliłam, żeby silnik sam hamował... No ale dobra, jak mnie Daniel upomniał to przyhamowałam. Znaleźliśmy się na szerokiej ulicy we Frankfurcie. Hah na pierwszy rzut oka spokojnie dwa auta obok siebie, ale nie wiedziałam, czy to mają być dwa pasy czy nie. Znowu zostawiłam Daniela za sobą, tzn za jakimś niebieskim busem. W momencie gdy zatrzymałam się na światłach (bus gdzieś znikną) Daniel podjechał z mojej prawej strony, zapytał czy wszystko gra, a ja w odpowiedzi przygazowałam trochę:) 

Zakończenie? :D Wylewałam wodę z butów. I nie, nie pomyślałam, żeby wziąć bieliznę na zmianę:P

Komentarze : 1
2014-08-16 01:37:28 left 4 dead

Grożnie to brzmi. U nas 4/5 godzin jeżdziłem po placu. Z tym, że ta szkoła była specyficzna. Po paru godzinach nauczyli nas już poszczac kierę przy 50km/h i tak samo podczas jazdy stawac nogami na siedzeniu, żeby udoskonalic równowagę+ dużo ciasnych slalomów z ostrym zawrotem przy tzw. ścianie robic. Do tego 8-ki, podjazdy i takie tam. Super było,grilla sobie tam też robiliśmy :) Każdy brał taki motor jaki mu się podobało przeważnie, a było ich chyba 5. Na miasto wyjechałem 2 razy :). Też dobrze pamiętam wyjazd na trasę szybkiego ruchu. Było to na pomarańczowej Hondzie CB250. Jechałem 110km/h , a za mną instruktor na swoim Varadero1000XL. Miałem też to wrażenie, że wieje i majda mną na lewo i prawo :) śmieszne, ale tak było heh,...a potem szybki wskok na mój skuterek i bżium,bzium po mieście...3 konie mocy do dyspozycji, a jaką radochę też miałem , miłe wspomnienia..

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie